Jednym z zawodów, które cieszą się poważaniem społecznym jest niewątpliwie zawód architekta. Nasze dotychczasowe wywiady pokazały, że te zawody mają często swoją mroczną stronę. Czy podobnie jest wśród architektów? Dowiemy się z dzisiejszego wywiadu z mgr inż. arch. Anią Kiczak.

Nieco ponad rok temu skończyłaś studia magisterskie i pracujesz teraz w zawodzie architekta. Co dokładnie robisz?

Od stycznia mam podwójną pracę, w tygodniu siedzę w biurze projektowym, a na weekendy na budowie. Praktyka w obu tych miejscach jest niezbędna, żeby dostać uprawnienia.

To zaraz po studiach nie możesz pracować jako architekt?

Pracujesz jako architekt ale nie możesz niczego podpisywać, zawsze ktoś musi Cię ktoś sprawdzić. Nie masz też tak na prawdę wiedzy prawnej, która by Ci pozwalała podpisywać projekty. Nie uczą nas tego na studiach.

Ile trwają te praktyki?

Musisz rok czasu mieć praktyki w biurze i rok na budowie, żeby się starać o uprawnienia do projektowania. Jak chcesz też kontrolować technicznie na budowie, to półtora roku. To wszystko po studiach magisterskich, po inżynierze wszystko się wydłuża dwukrotnie.

Warto o tym pamiętać jak idziesz na studia…

Tak, ktoś, kto idzie na architekturę musi sobie zdawać sprawę, że te studia są drogie. Najpierw trzeba chodzić na rysunek, potem egzaminy na studia są o wiele droższe niż na inne kierunki – kilkaset złotych. Na studiach drukujesz projekty w wielkim formacie, kupujesz różnego rodzaju materiały plastyczne, na przykład na makiety. Szło mi na to całe stypendium naukowe. Po studiach jeszcze postępowanie o uprawnienia, kurs, egzamin i kolejne 4 tysiące.

Wróćmy do zawodu architekta. Czy trudno znaleźć praktyki i pracę w tym zawodzie?

Znalezienie sobie praktyki budowlanej nie jest trudne. Mi zajęło to 2 tygodnie a nawet specjalnie nie szukałam. Z pracą jest trochę lepiej niż kiedyś, przez to, że zbliża się nowa reforma dotycząca energooszczędności budynków i wszyscy teraz budują na potęgę. Nie jest ciężko znaleźć pracę, ale są niskie zarobki – w okolicach 2000 na rękę bez żadnych świadczeń.

To faktycznie dość mało. Co masz na myśli mówiąc, że nie ma żadnych świadczeń?

To jest coś, co mnie wkurza najbardziej w tym fachu – dostaniesz umowę o dzieło, czasem zlecenie. Znam maksymalnie 4 osoby, które mają umowę o pracę. Z tego powodu wiele osób rezygnuje z pracy w zawodzie architekta na rzecz zawodów  pokrewnych.

A jak wygląda praca architekta? 

Różni się bardzo mocno od tego, czego uczą nas na studiach. Na uprawnienia architekta trzeba się nauczyć pięćdziesięciu rozporządzeń ministra, kodeksu cywilnego, wielu ustaw, norm i tak dalej. Tą wiedzę musisz potem stosować w projektach, przez co samo rysowanie jest tylko drobną częścią projektu. Najwięcej czasu zabierają uzgodnienia z administracją, inwestorem, innymi branżami – instalatorami, konstruktorami, elektrykami, panami, którzy nagle są potrzebni w projekcie [śmiech]. Często walczy się z nimi  o jakieś trzy centymetry, które są potrzebne. Przez to trzeba wiedzieć rzeczy z ich branży, o których nas nikt nie uczył. Jak się uda pozostać przy swoim, sprawić, że inni mają cię słuchać, to daje to ogromną satysfakcję [śmiech].

Pamiętam, że na studiach architekci siedzieli po nocach nad projektami, czy to samo dzieje się w pracy? Zabieracie pracę do domu?

Zależy od firmy, ale rzadko pracuje się poza biurem, co nie zmienia faktu, że jest mnóstwo pracy „na wczoraj”, przez co zdarza się pracować od 8 do 1 w nocy, więc wychodzenie o godzinie 16 jest raczej świętem. Zależnie jaką masz umowę, nadgodziny odbierasz sobie w postaci dni wolnych, albo masz za nie płacone.  Przez te nadgodziny masz takie wrażenie jakby była ciągle sesja [śmiech].

Co lubisz w swojej pracy?

Dużą samodzielność, ode mnie zależy jak będzie wyglądał projekt, gdy zostanie zbudowany, wiesz, że to Twoja zasługa. Praca jest też pełna wyzwań, codziennie dzieje się coś nowego, codziennie uczę się czegoś nowego. Wyrabia w człowieku wiele cech i umiejętności, które wyróżniają na rynku. Mówi się, że osoba po architekturze może pracować wszędzie, bo jest bardzo elastyczna. Tak samo jest ze studiami. Jak ktoś się przenosi, na inne, to okazują się jakieś takie… łatwe [śmiech].

Co poleciłabyś osobom, które idą na studia – jak mogą się lepiej przygotować do wejścia na rynek pracy?

Warto zainwestować w kursy programów komputerowych. Na uczelni jest tylko CAD, ale lepiej popatrzeć też na inne kursy: 3ds Max, Revit, ArchiCAD, ale traci na popularnośc, Grasshopper, czy Rhino, z którego korzysta wiele zagranicznych firm. Są też programy darmowe: Blender, SketchUp. Warto też inwestować w programy do obróbki graficznej i kursy ich obsługi: Illustrator, Photoshop, InDesign. Jak robisz wizualizację, to potem musisz ją obrobić, żeby była ładna, więc poprawiasz to w programach graficznych. Biura projektowe cenią sobie kandydatów, któzy znają te narzędzia.

Coś jeszcze?

Należy próbować zahaczyć się dodatkowo na jakieś praktyki, nie tylko te obowiązkowe. Nawet, jeżeli będą bezpłatne, to i tak nauczymy się wielu rzeczy, których nie dadzą nam studia. Na przykład jak wygląda dokumentacja, jak tworzy się kosztorysy, jak pracuje się nad detalami. Dodam jeszcze, że warto starać się wybrać najlepszego promotora, wybierać zajęcia do najlepszych prowadzących. To robi różnicę.

Ostatnia porada?

Uodpornić się na brak snu [śmiech]. Zwłaszcza jak chcecie też imprezować w czasie studiów.

Wiemy już, że na początku jest ciężko z zarobkami. Czy sytuacja poprawia się z czasem?

Raczej nie ma co zakładać ogromnych zarobków, może do 5 000 da się podnieść zarobki w biurze projektowym. Jak zdobędziesz markę, otworzysz własne biuro to wtedy da się zarobić więcej. Architekci dorabiają sobie posiadając uprawnienia, bo nawet jak ktoś chce zbudować sobie garaż, to potrzebuje pieczątki architekta pod projektem.

Rynek i praca w mojej opinii wyglądają na trudne, co innego mogą robić osoby po studiach na architekturze?

Dużo osób po architekturze idzie w grafikę, artystyczne rzeczy, a nawet malowanie. Sporo osób idzie do wielkich firm informatycznych, jak Google i Nokia. Zajmują się tam projektowaniem interfejsów – czyli jak powinny wyglądać na przykład strony www, żeby były atrakcyjne dla użytkownika. Sporo osób tworzy własne start upy, co raczej nie jest związane z zawodem. Dużo osób idzie w modę, albo projektuje grafiki w gazetach. Niektórzy tworzą scenografię w teatrach.

A coś bliżej związanego z architekturą?

Można też szukać pracy w developerce. Po drugiej strony, gdzie reprezentujesz inwestora. Firmy zlecające budowę różnych obiektów zatrudniają project managerów, którzy są odpowiedzialni za rozmowy z biurem architektonicznym i reprezentowanie inwestora i jego interesów. Wiedza architektoniczna jest tam niezbędna. Nie projektujesz wówczas budnków, ale za to masz umowę o pracę, stałe godziny i zwykle lepsze zarobki.

Po innych specjalnościach (ja skończyłam kubatórówkę), takich jak renowacja zabytków, czy urbanistyka też jest praca, ale w pierwszym przypadku jest raczej nudna, a w drugim, trudno ją dostać, bo to praca w urzędach.

Lepiej jest za granicą?

Architekci mają bardzo dobrze w Niemczech. Trochę żałuję, że nie uczyłam się ich języka na studiach. W innych krajach Europy jest podobnie, albo godzej niż u nas. Hiszpania i Włochy produkują jeszcze więcej architektów niż my, a do tego, gdziekolwiek nie rozpoczniesz budowy, jest spora szansa, że trafisz na jakiś zabytek pod ziemią.